Forum motorowerowe

Witam,
Przed wieczorem(3 lipca) byłem u sąsiada i mu mówię że jadę w góry ogarem... wtedy sąsiad zaproponował mi żebym się przejechał jego skuterem bo kupił go i jeszcze nie zapłacił bo miał go przetestować a góry to najlepsze miejsce do testowania.

Nie chciałem się za bardzo zgodzić ale mnie namówił, rankiem po 6 byłem po kibla, odpalam go i jadę na rundkę wokół domu (serio się jak na kiblu siedzi ;/ ) wszystko ok, przygotowywuję się do wyprawy i jadę. Zatankowałem do pełna że się aż z podkorka wylewało, na odległości około 6km od mojego domu zgasł silnik, najpierw muł potem zgasł... sobie myślę pod korek nalane podciśnienie się wytworzyło i nie umie paliwa zassać... odkręcam korek i zakręcam, odpalam i jadę.... za 6km znowu to samo... myślę sobie no widocznie jeszcze dalej nie umie zassać, potem było już tylko gorzej stawał w coraz to mniejszych odcinkach drogi.

Na odcinku 38km stawałem 14razy ;| do tego zęby na rozruszniku chyba wytarte i nie umiał zaskoczyć ;/ wracałem do domu wieczorem stawał najpierw co 1km potem co 700m aż w końcu zatrzymał się koło baru(do domu jeszcze dobre 30km)... myślę... zaczyna mi się ten skuter podobać... zjeżdżam do baru (pozdrowienia dla barmana że chciał mnie wysłuchać, rozmawialiśmy o czeskich silnikach, puchnących tłokach, puchnących sprzęgłach i ścinających się popychaczach , a pierwsze co się mnie zapytał jak browara kupowałem: "I jak maszyna chodzi?" ), wypiłem 3 piwa i dzwonie po brata żeby przyczepkę montował i zawozimy go bo ja już na niego nie dam rady siąść


STOP KIBLOM!! CHIŃSKIEJ KUPIE!!

Posty scalono

Przez całe 8lat w sumie nie zdenerwowałem się na ogarka jak na tego kibla w te 2h...

tak to jest z tymi chińskimi skuterami nic dobrego tylko ciągle się psują i plastiki pękają. Ja jakieś dwa lata temu też miałem krótką przygodę. Nie miałem jeszcze simsona a kuzyn mi zaproponował bym się z nim przejechał do niego do domu jego Kingwayrm foreno czy jakoś tak. No i jechało nim się strasznie mułowato zero przyjemności, i podobnie jak u Ojsa też miałem wrażenie jak bym siedział na kiblu. Dojeżdżamy do wiaduktu Warszawskiego a Bydgoszcz jak to Bydgoszcz cała rozkopana roboty drogowe itd no i na wiadukcie był tylko jeden wąski pas otwarty z którego nie można zarwać. wjeżdżam pod górę a on siły nie ma ledwo do 10 km/h ciągnie i się w pewnym momencie na górze zatrzymał. Zatamowałem ruch sznur trąbiocych za mną samochodem a ja go pcham pod górę długi odcinek pod górę już nigdy więcej na coś takiego nie wsiąde za dużo stresu. Od tego czasu kuzyn boi się wyjechać z okolic osiedla z obawą , że coś mu się zepsuje

Tymbardziej że ten quest miał 900km przebiegu!!
Podejrzewam że to może być filtr paliwa przytkany... z resztą nie obchodzi mnie to, kiblom mówie stop

Posty scalono

taki dokładnie, tylko żółty

Albo chińczycy zapomnieli zrobić w nim odpowietrznika ot co

nieno, ale wypas ze przy barze stanął
taka akcja:
staje, klnę pod nosem i to nie mało, rozglądam się smutny i wk**ony i dostrzegam bar najmilszy widok który zobaczyłem w tym dniu

czyli w sumie nie było tak źle przynajmniej się napiłeś.... Ja jak pierwszy raz jechałem Simsonem rok temu w trasę w drodze powrotnej kończyło mi się paliwo aż 35 km od bydgoszczy mi się zatrzymał pomyślałem , ze paliwo już się skończyło z resztą na rezerwie ciągł i bez myślenia w w upale pchałem go do domu a co to dla mnie 35 km kiedy już go dopchałem do domu i obejżyłem okazało się , że fajka od świecy odpadła wystarczyło ją z powrotem nałożyć i motor się odezwał