Forum motorowerowe

Cześć!

Kumpel się napalił na kupno WSK 125, no dobrze pojechaliśmy do gościa wszystko ładnie, pięknie, gościowi odpaliła za bodajże trzecim kopnięciem ładnie pyrkała, mu wsiadamy jedziemy, kilometr zrobiliśmy, nagle łułułu i nie ma chu*a we wsi aby ją teraz uruchomić a do domu daleko, no dobrze, sobie myślę, pływak może dziurawy, bo zalewa, i za żadne skarby nie odpali, Ale pływak okazał się dobry, myślę sobie świeca? kupiłem nową w sklepie po drodze, też nie to a do domu, daleko, prubowaliśmy męczyliśmy się, pare razy udało nam się, to co się rozpędziliśmy to łu łu łu Lipa nie chodzi, a do domu, pół dnia drogi na piechote jak nie lepiej, doszliśmy do domu wkurzeni, jak nikt, dobra, to może gaźnik źle ustawiony, dałem na drugą zapinkę(od góry) i powietrza półtora obrotu - nic lipa, zwiększyłem do dwa i pół raza, nic, sterfowałem mieszanką, też NIC NIE ZAGADAŁA! Zostawiliśmy ją tak (na drugą górną zapinkę na iglicy, i półtora raza powietrze) pół godziny podchodze, rozmarzony może zapali, zapaliła na dotyk, potem znowu muła złapała, i nic, kopie kopie, potem patrzę na świece sucha, i sucha chociaż przelałem gaźnik, potem zalana, i nic nie zagadała, nic! Już nie wiem co jest grane możew po prostu się zkrzyżowały dwie usterki, na siebie? silnik nie jest sprawdzony, w sumie, nie wiem co to tam siedzi, rzucajcie propozycje, ależ się rozpisałem..

//edit: Mogą to być dysze, ale czy by wtedy go zalewało, jak już ładnie coś tam co kolwiek przepalił?...




Zmień nazwę tematu!

Jak dla mnie to tłok puchnie albo od ciepła gubi iskrę czyli kondensator/cewka

Gaźnik, kranik przeczyść.

No, tak tylko nawet potem zimna, nie chciała palić, nie wiem co jest grane, a iskrę, to cały czas miała, bo sprawdzałem.

//edit:pozostaje wtedy jedynie, gaźnik coś z nim, ale jak już dostał tej mieszanki, to się zalewał a nie palił..mówię, może są jakieś dwie usterki, które, po prostu znakomicie, nachodzą na siebie i robią misz-masz?

Ja bym próbował na innym gaźniku bo możliwe że jest po prostu już mocno wytarty i przez to nie podaje dobrej mieszanki i zależnie jak się przpustnica podstawi tak chodzi albo nie. Sprawdź czy właśnie studzienka przepustnicy nie jest za bardzo wytarta.

Ja w sprawach rometów, to ja raczkuję, a co dopiero w WSK`sce, jak zmieniałem przełożenie na iglicy (drugie od góry) to nie była nigdzie wytarte, nic, łądnie odbijała pracowała ta przepustnica, tylko jedno mnie zdziwiło, na przepustnicy, był nie wielki odłamany kawałek, przy tym takim wcięciu, Daje link gdzie dokładnie http://w495.wrzuta.pl/obraz/09NdcRGl0pO/2206550461, ale nie sądze, aby to było przyczyną (bo jak już pracuje to normalnie z wadkowaniem gazu nic się nie przycina) Inny gaźnik sprubóję wytrzasnąć.

Jeśli sprawa uruchamiania tej WSK'i jest jeszcze aktualna, to w moim Mińsku lało się za dużo paliwa z powodu wypracowania (wytarcia) dolnej części iglicy. W takiej sytuacji ustawianie iglicy na różnych rowkach nic nie daje. W Twojej sytuacji proponuję porównać grubość Twojej iglicy z nową i jeśli będą duże różnice grubości, wymienić ją. Ponadto przypomniało mi się coś, co zamierzam wypróbować w Mińsku, który ma podobne "fochy". Trzeba mieć zawsze jedną nową świecę, zupełnie nieużywaną. W sytuacji gdy nawet mamy kilka świec, ale kolejno je próbujemy, a silnik dwusuwu dostaje za dużo paliwa i raz pali a raz nie - na izolatorze tworzy się warstwa przewodząca powstała z częściowo utlenionego oleju i benzyny - prąd idzie więc po izolatorze a nie na elektrody. Gdy kupię nowe świece, wypróbuję to na sobie i napiszę w moim temacie:
"Mińsk pluje paliwem do wydechu"

Dzięki kolego,m że odpisałeś, ale to nie jest moja WSK`a tylko kumpla, i on nie wie co to gniew motóra, zatarł ją i leży w częściach w szopie, takie ma podejście do sprawy więc co ja się będe produkował, do zamknięcia.