No więc którejś sierpniowej słonecznej niedzieli postanowiłem że wpadnę do brata zobaczyć co u niego ;) No więc dzwonię do brata (Michała) i mówię czy by nie pojechał ze mną przejechać się do brata (Dominika), no więc zgodził się. Za 10min był u mnie pod domem. Postanowiliśmy że najpierw pojedziemy przez Młynki a wrócimy przez Puławy. Jedziemy w pierwszą stronę, wszystko ok, ogar mój pierwszy brata zumico w tyle zostaje
W jakieś 50-60min byliśmy na miejscu w Stężycy. Trasa wynosiła jakieś niecałe 90km. W czasie wycieczki zrobiliśmy dwa postoje by odcedzić kartofelki U brata Ogara postawiłem na słońcu, Michał swojego w cieniu. No dobra jesteśmy trochę, gadamy itp. Zrobił się wieczór. Zaczynamy wracać. Jadę ogarem i coś mówię do Michała że mój coś mocy nie ma. Za Dęblinem zaczął gasnąć. Ze dwa razy po 200m pojechałem a ten kaput, sprawdzam świecę i nic nie daje.Zaczynam go pchać, nic nie gada, wykręcam świece patrze zalana. Michał mówi, zobacz może paliwo nie dochodzi. Patrzę na gaźnik a tam dysza się jedna odkręciła i zalewało go. Dokręciłem i jedziemy dalej. Oczywiście nabrał mocy. Potem w Puławach zajechaliśmy na Orlena, kupiłem sobie pepsi Oprócz tej poluzowanej dyszy, było bezproblemowo Lubię takie wypady 
Kilka fotek z traski i nasze sprzęty
