Forum motorowerowe
http://www.forum.ogar200.pl/

Test Yamahy DT 80
http://www.forum.ogar200.pl/test-yamahy-dt-80-t18.html
Strona 1 z 3

Autor:  Zwirek [ 1 gru 2007, o 17:21 ]
Tytuł:  Test Yamahy DT 80

Słowem wstępu

DT na początku lat 80-tych było jednym z bardziej sportowych motocykli przeznaczonych do jazdy w terenie. Model DT 200 R zrewolucjonizował rynek zapożyczając rozwiązania z crossówki YZ. Jako pierwszy posiadał specjalną tarczę hamulcową, a silnik miał ponad 30KM! Z czasem jednak DT stało się coraz bardziej spokojne i powoli zapominało o swoich sportowych korzeniach. Dziś mamy okazję przetestować osiemdziesiątkę, która ma na karku 17 lat, a mimo wszystko potrafi zaskoczyć.

Miłość od pierwszego wejrzenia

Dawno temu miałem przyjemność jeżdżenia na tym motocyklu, dlatego też oględzinami postanowiłem zająć się później, a na początku skoncentrowałem się na jeździe. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to bardzo wygodna pozycja za kierownicą. Odbiega ona może od współczesnych standardów, ale nie zawodzi. Motocyklista nawet mikrego wzrostu nie będzie miał problemu z dosięgnięciem nogami do ziemi. Plecy są wyprostowane, a kolana na odpowiedniej wysokości. Po małych poprawkach dźwigienek sprzęgła i hamulca jestem gotów do jazdy. Do uruchomienia silnika używa się kickstartera, ale nie nastręcza to żadnych problemów. Z tłumika wydobywa się cichy gang dwusuwowego jednocylindrowca. Czekam aż silnik się rozgrzeje i ruszam ...

Serce

Nie odkręcam manetki do końca, mimo to ten mały endurak przyspiesza całkiem żwawo. Oczekiwałem ociężałości i całkowitego braku mocy, lecz muszę się przyznać, że zostałem pozytywnie zaskoczony. Jednostką napędową jest mały silniczek o pojemności 79ccm chłodzony cieczą. Moc generowana przez tą bestię mieści się w granicach 12KM, co nie jest wyczynem, jednakże jak na tamte czasy nie jest to słaby wynik.

Kolejną ciekawą sprawą jest fakt, że ten silnik wcale nie potrzebuje wysokich obrotów. Przeciwnie - maszyna bardzo dobrze ciągnie od dołu, a maksymalnie kręci się do zaledwie 8 tysięcy obrotów na minutę. To właśnie w dolnym zakresie „detetka" czuje się najlepiej, co niekoniecznie sprzyja ostrej jeździe, ale z drugiej strony ten motocykl nie jest stworzony do ostrej jazdy.

Sześciobiegowa skrzynia jest dobrze zestrojona, choć nie podobała mi się długa jedynka, która potrafiła przysporzyć problemów przy większych podjazdach. Niestety w superlatywach nie można wypowiadać się o sprzęgle. Mimo posmarowania linki jest twarde jak skała i po dłuższej jeździe nawet „The Dominator" miałby problemy z bólem ręki. Próby regulacji kończyły się fiaskiem i trzeba było się przyzwyczaić do „łopatologicznego" działania. Największym jednak mankamentem jest to, iż po dłuższej jeździe maszyna bardzo się grzeje. Kontrolka wskazuje topnienie tłoka, a od silnika bije żar. Dobrze robi takiej dolegliwości wymiana termostatu, choć i to nie zawsze działa. Ta część po prostu często zużywa się po latach eksploatacji. Bardziej ryzykownym działaniem jest całkowite pozbycie się termostatu - tak zrobiono w prezentowanej tu DT i jest o niebo lepiej niż wcześniej.

Nasza druga randka

Szybkie zapoznanie z motocyklem na polanie i ruszamy w trasę. Zdając sobie sprawę z przeznaczenia motocykla postanowiłem odpuścić romantyczną wycieczkę w ostrym terenie i zostałem przy polnych drogach. Kamienista i dosyć dziurawa droga nie sprawiała żadnych problemów. Motocykl mimo przestarzałego zwieszenia o bardzo wodnistej specyfikacji dobrze radzi sobie z lekkim terenem. Nawet większe prędkości nie robiły wrażenia na małej „detetce". Szeroki prawy łuk, przez mostek, lekki uskok tylnego koła i ogień na prostą. Faktycznie mocy trochę brakuje - nie uświadczymy uślizgów tylnego koła czy atomowych przyspieszeń, ale tego też się nie wymaga od małej Yamahy. Jest jednostajnie i bez „wodotrysków". Niestety szosowe opony, w które została wyposażona Yamaha nie pozwalają na ostrzejszą jazdę.

Pod spódnicą

Zawieszenie to kwestia dyskusyjna. Początkowo byłem zachwycony wygodą, jakie dawało. Wszystko jednak do czasu... Motocykl strasznie nurkuje przy ostrzejszym hamowaniu, a precyzja podczas mocniejszych wyłożeń także nie jest idealna. Nawet do „niedzielnej" jazdy zawieszenie powinno być trochę sztywniejsze. Sprawę powinno rozwiązać nalanie gęstszego oleju. Hamulce także odbiegają od ideału. Przód jest „tarczowy", lecz działa ciut za twardo i nie jest wystarczająco mocny. Nurkujące zawieszenie powiększa tylko uczucie bezradności przedniego hamulca. Z tylnym układem „spowalniającym" jest trochę lepiej. Także jest twardy, ale szybko i skutecznie blokuje koło - a przecież to „bęben"!

Chodźmy do kina!

... czyli jak się jeździ siedemnastoletnią Yamaha DT po szosie. Muszę przyznać, że jeździ się całkiem przyjemnie. Motocykl jest neutralny w zakrętach i dopiero przy bardzo mocnych wyłożeniach ma tendencje do zmieniania kursu. Wszystko przebiega z jednej strony bardzo „chamsko" (zmiana biegów, hamulce), z drugiej zaś pewnie i bezproblemowo.

Przyspieszenia? Podczas jazdy w terenie robią większe wrażenie niż na asfalcie, ale da się z tym żyć. W mieście zaś motocykl spisuje się nieoczekiwanie dobrze. Siedzi się wysoko, co sprzyja dobrej widoczności. Szeroka kierownica pomaga w szybkim manewrowaniu, a miękkie zawieszenie powoduje, że nie straszne są studzienki. Duża zaletą w mieście może być też niskie spalanie paliwa i stosunkowo nieduże dozowanie oleju.

Dłuższe trasy są natomiast mordęgą dla silnika. Niestety uporczywe przegrzewanie się i brak mocy skutecznie wybija z głowy dalekie wycieczki. Jednak jest to chyba logiczne, biorąc pod uwagę wiek i pojemność motocykla. Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że jazda Yamahą po szosie jest równie przyjemna, co jazda w terenie, choć przysparza dużo mniej emocji.

Makijaż

Z początku chciałem opuścić całkowicie zagadnienie wyglądu motocykla. Każdy może popatrzeć na zdjęcia i dowie się z nich wszystkiego. Linia DT jest bardzo klasyczna i nawet w 1989 roku nie była szczytem nowatorstwa. Duża prostokątna lampa z mini owiewką, metalowy zbiornik paliwa, szerokie siedzisko, potężne kierunkowskazy. Zestaw zegarów także nie zachwyca stylistycznie, jednak wszystko jest na swoim miejscu i spełnia właściwą funkcję. Czy DT'tka może się podobać? Oczywiście! Jestem jedną z osób, która nie odmówi temu poczciwemu motocyklowi lat 90-tych wewnętrznego uroku i charakteru, którego często brakuje nowym motocyklom.

Małżeństwo

Jedną z bardzo ważnych kwestii podczas zakupu motocykla są koszta jego eksploatacji. I właśnie tutaj wychodzą największe atuty małej Yamahy. Przede wszystkim, kiedy zwiążemy się już na stałe z „detetką" musimy wiedzieć o tym, że jest to motocykl bezawaryjny. Tylko od czasu do czasu zdarza się, że zerwie się linka od sprzęgła czy przepalą się żarówki. Podstawą jednak jest to, że dostęp do części zamiennych jest świetny, a ich ceny są zadawalające. Nie będę wspominał o wymianach opon czy układu jezdnego, gdyż w motocyklu enduro jest to konieczne. Zaś wymiana tłoka wypada dużo rzadziej niż u bardziej usportowionych braci ze stajni Yamahy. Tłok w wyczynowym dwusuwie zmienia się 2-3 razy w sezonie, w DT wymiana taka następuje raz na 2-3 lata. Motocykl ten jest także praktycznie bezobsługowy. Należy pamiętać tylko o dolaniu oleju do dozownika na czas i ... i tyle! Można nim przejechać sezon bez jakichkolwiek zmartwień i to chyba największy atut tej maszyny.

Podsumowanie

Yamaha DT z 1989 roku to świetny motocykl. Nie jest to ani wyczynowe enduro, ani turystyk, ani motocykl uniwersalny - to po prostu DT. Ma on masę wad. Gumiaste zawieszenie, ciut za słaby silnik i hamulce. Ale co z tego? To nadal świetny motocykl tak samo dla młodej osoby zaczynającej swoją przygodę z jednośladami, jak i dla doświadczonego kierowcy, który po prostu chce w niedzielę pojechać na ryby. W cenie dwóch tysięcy złotych można stać się posiadaczem niezawodnego motocykla terenowego, który będzie wiernie służył przez wiele lat.


&copy by scigacz.pl

Wiem, że to nie motorower ale sam jeżdżę na podobnej i nie mogłem się powstrzymać.

Autor:  Konius [ 1 gru 2007, o 17:54 ]
Tytuł: 

yamacha DT... mój kumpel takom ma :)

Autor:  Zwirek [ 1 gru 2007, o 19:43 ]
Tytuł: 

I co pewnie nie narzeka. To jest super sprzet pod wzgledem wygladu, mocy i elastycznosci zastosowan dlatego uwielbiam enduro:)

Autor:  Kubix [ 2 gru 2007, o 11:46 ]
Tytuł: 

Ja jak raz jechalem moim romecikiem ok. 50km/h to mnie jakas yamaha dt mnie wyprzedzila ladna maszyna. Ja tez lubię enduro więc swojego romecika trochę przerobilem bo mi się rama zlamala xD Fotki zamieszcze za jakis czas :-)

Autor:  Babinho [ 2 gru 2007, o 12:19 ]
Tytuł: 

no przyznam ze czesto widuje dt w swojej okolicy.. bardzo ładny sprzet i zapewne bardzo mocny bo wszytkie braly mojego ogra z dziecinna latwoscia :D

Autor:  Zwirek [ 2 gru 2007, o 13:24 ]
Tytuł: 

No trochę roznicy jest zwlaszcza jak jest odblokowany bo leci nawet 130km/h. No i mozna nim troszke poszalec bo wtedy ma juz ok 16KM

Autor:  romet [ 2 gru 2007, o 14:04 ]
Tytuł: 

czym się rozni dt 80 lc2 od dt 80???????

Autor:  GReddy [ 2 gru 2007, o 20:35 ]
Tytuł: 

dt 80 jest to starsza wersja dt'ty chłodzona powietrzem i słabszym silnikiem

Autor:  simekmen [ 5 gru 2007, o 09:00 ]
Tytuł: 

Mój brat ma DT 125. Piękna maszyna na dwójce przy pełnym gazie ucieka z pod tyłka ma chyba 28KM i ciągnie 125km/h

Autor:  Zwirek [ 7 gru 2007, o 18:01 ]
Tytuł: 

no i plusem jest to ze mozna ja zarejestrowac, no i ma troszke mocy no i to jest japoniec :-)

Strona 1 z 3 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/